Starfest to nie tylko konkurs cosplay, panele, warsztaty i wystawcy. To również atrakcje sceniczne (chociaż dziejące się niekoniecznie na samej scenie), które zawarliśmy w dwóch galeriach: pierwsza jest koncertowa, bo na festiwalu mieliśmy przyjemność posłuchać kilku naprawdę fajnych i zróżnicowanych stylowo zespołów. I jeśli ktoś myśli, że na konwencie fantastyki usłyszy się tylko epicką muzykę z trasy do Mordoru to się myli.
Kierat – to panowie, którym do twarzy w cięższych brzmieniach. Grają energicznie, trochę surowo, czasem heavy, a czasem można wyłapać u nich punkowe albo thrashowe naleciałości. Na scenie czują się dobrze – może mi się wydawało, ale wygląda na to, że chłopaki dobrze się bawią, a przecież to we wspólnym metalowaniu jest najważniejsze
Crossroad – zespół czerpiący pełnymi garściami z hardrockowych tradycji. Na scenie pokazali się przede wszystkim od żywiołowo-optymistycznej strony, chociaż widać, że nie boją się poruszać trudnej tematyki w bardziej balladowych utworach.
Merkfolk to zespół, który w ciekawy sposób łączy folkową stylizację z dosyć ciężkim metalowym brzmieniem. Z jednej strony mamy delikatne skrzypce, biały śpiew czy akordeon, a z drugiej imponujący żeński growl, gitary elektyczne i rozpędzoną perkusję.
Weljar na wejściu określono m.in. jako zespół grający m. in. ambient. Szczerze mówiąc nie przekonało mnie to określenie. Dla mnie ich muzyka ma nie relaksować, a mieć moc sprawczą. Weljar zaprosił nas bowiem na mroczny, pogański rytuał pełen zwierzęcych nawoływań, szeptów lasu i śpiewu wiedźm.
Żniwa to dwójka muzyków tworząca muzykę, którą można chyba określić słowiańskim folkiem. W swoich utworach często snują opowieści, tak jak w starych balladach. Ciepły i dźwięczny głos wokalistki pięknie współgra z mniej lub bardziej dawnymi instrumentami, przedstawiając słuchaczom pełen emocji świat mitycznych stworów i powiązanych z nimi więzami emocji i losu ludzi.
Druga galeria to pokazy walk, tańca, akrobacji, muzycznego show. Zobaczymy tu:
Vincent von Grotesque – charyzmatyczna persona. Na scenie zrobił pokaz, który równie dobrze można było określić koncertem, ale jednak uważam, że było to swoiste show. Klimat faktycznie groteskowy, absurdalny, trochę może nawet turpiczny. Niby mrocznie, niby ‘creepy’, ale oczu się od tego pana nie dało oderwać. Dopracowane gesty i mimika, charakteryzacja i stroje całego zespołu a do tego urozmaicenia występu przy pomocy chociażby płonących pochodni – naprawdę bardzo dobra robota.
Lubelska Szkoła Jiu-Jitsu Tsubame – wrzucam dosłownie kilka zdjęć z pokazu Lubelskiej Szkoły jiu-jitsu. Jeśli ktoś planuje rozpocząć naukę sztuk walki (oczywiście w celu samoobrony) i ma po drodze do Lublina, to jiu-jitsu jest bardzo dobrym pomysłem.
Fundacja Sztukmistrze przygotowała na StarFest dwie atrakcje: spektakl cyrkowo-akrobatyczny ‘Zgubowisko’ i pokaz tańcza z ogniem. Spektakl skupiał się na pokazaniu tego, że warto dążyć do spełnienia marzeń na przykładzie kuglarskich umiejętności. Taniec z ogniem robił niesamowite wrażenie. Płonące hula-hop, poi, kije czy wachlarze rozświetlały i rozgrzewały publiczność w chłodny wieczór.
Paweł Rułka dał na scenie pokaz magii. To jeden z najmłodszych iluzjonistów w Polsce i strach się bać, jakie czary będzie pokazywał za dziesięć-dwadzieścia lat Do swoich sztuczek nie boi się zapraszać publiczności – nawet dzieciaków. A paradoksalnie to właśnie młodych najtrudniej oszukać. Wielkie brawa, bo się udawało!
Akiharu idols to dziewczęca grupa idolek, przedstawiająca choreografię do japońskich utworów. Kolorowo, rytmicznie, wesoło. Coś dziewczyny napomnkęły, że to ich ostatni występ. Jeśli faktycznie tak jest, i zespół zawiesza działalność, to trzymam kciuki, żeby tak czy siak, nawet osobno, nie porzucały tańca i bawiły się nim dalej.
Oczywiście, zachęcam do odwiedzenia i zostawienia łapek w górę na profilach twórców. Serio, uwierzcie, że każda reakcja motywuje do dalszej pracy.
________________________
Jeśli podobają Ci się nasze zdjęcia/filmy i chcesz mieć je do swojej dyspozycji – pisz