Jesienne zrównanie dnia z nocą przywitało nas deszczem, chłodem i pierwszymi, jeszcze nieśmiałymi podrygami zimy, która nie zaczęła wprawdzie swojego tańca po świecie, ale już wie, że będzie musiała niedługo przebudzić się do swoich frenetycznych pląsów.
Muzyka, która rozbrzmiała w klubie Gwarek właśnie 23. września idealnie podkreślała chłód jesiennego wieczoru i zaznaczała burzliwe zmiany w przyrodzie.
Dwa zespoły, oba teoretycznie oscylujące wokół podobnych tematów, ale tak różne, że każda próba porównywania ich nie ma najmniejszego sensu.
ECHO RODU, zespół, który grał jako pierwszy zwraca uwagę przede wszystkim nawiązaniami do dawnych, słowiańskich obrzędów i wierzeń. Grupa odśpiewuje bardziej lub mniej mroczne, ludowe historie, zachwyca się siłami przyrody, odprawia gusła. Dźwięki rzadko używanych dziś instrumentów współgrają tu ze śpiewem i… elektronicznymi bitami, tworząc nietypowe, bardzo interesujące połączenie.
Gdy cichną już echa ludowych tonów, scena staje się miejscem rytualnym. Weljar, który promuje tu swoją nową płytę ‘Tur’ wprowadza trochę pierwotnego, wręcz zwierzęcego mroku. Gusła i ludowe czary zmieniają się w szamańskie szepty i okrzyki wojowników, a pieśni stają się surowe, przywodzące na myśl zagrzewające do bitwy chóry ludów północy. Bardzo duże wrażenie robi oprawa wizualna występu. Obrazy wyświetlane za zespołem i stroje muzyków idealnie zgrywają się z muzyką.
Wieczór był intensywny, pełen niesamowitych dźwięków i wrażeń, które szybko nie ulecą.
Zdjęcia tego nie pokażą, ale może chociaż trochę przybliżą. A ja oczywiście zapraszam na media społecznościowe bohaterów wieczoru.
__________________
Jeśli podobają Ci się nasze zdjęcia/filmy i chcesz mieć je do swojej dyspozycji – pisz